Potęga Potęgi
Michał Panek - Gemini Polska - 14 lipica 2014
Karuzela z OFE została ostatnio rozpędzona do granic możliwości. Na tej karuzeli siedzieliśmy wszyscy i tylko politycy mogli zapanować nad wehikułem, który zdawał się wymykać spod kontroli. Jeśli pokładaliśmy nadzieję w politykach, to po raz kolejny się zawiedliśmy. Ci udowodnili, że proponowane przez nich rozwiązania mogą być złe lub bardzo złe. Nie tylko nie spowolnili karuzeli, ale rozkręcili ją na tyle, że poczyniła wielkie szkody wszędzie wokół. Ucierpiały bowiem nie tylko I i II filar, ale i oszczędności, które gromadzimy w ramach III filaru. Reforma wprowadzana w życie zakłada podjęcie przez Polaków decyzji od kwietnia do lipca – zostawić część akcyjną w OFE czy całość środków przenieść do ZUS. By zostać z OFE należy złożyć w ZUS stosowny formularz. Brak kampanii informacyjnej doprowadzi do braku decyzji, a więc przeniesieniu do ZUS. Nikt nie wierzy, że to przypadek. Co więcej, zamieszanie wokół OFE, które posiadają ok.12% kapitału na warszawskiej giełdzie, przełożyło się na nastroje inwestorów. Zaczęli wycofywać kapitał z GPW, a do akcji wkroczyli spekulanci. Efekt? Od połowy listopada WIG20 stracił ponad 200pkt. To pomniejszyło oszczędności w II, ale i w III filarze, w którym często inwestuje się agresywnie. Spadki to zła wiadomość, a im wiadomość gorsza, tym łatwiej przebije się do mediów. W nawale złych informacji z parkietu niektórzy wycofują już środki i łaskawszym okiem spoglądają na lokaty. Tym samym tanio oddają aktywa spekulantom i realizują stratę na niedających im zysków depozytach. A kolejne doniesienia o spadkach ostatecznie odstraszą tych, którzy na poważnie zastanawiali się nad oszczędzaniem. Jeśli nie oszczędzanie, to co w zamian? Alternatywy nie widać. Składki emerytalne do ZUS traktujemy jak kolejny podatek. Większość z nas nie zna stanu swojego konta w OFE, a niektórzy nie mają nawet świadomości, do jakiego OFE trafiają ich składki. Ciężko oczekiwać ich świadomej decyzji w trakcie reformy. I i II filar zwyczajnie lekceważymy, bo jak pokazuje życie, politycy mogą nimi dowolnie manipulować. Jednocześnie sami nie oszczędzamy – jakby licząc na to, że państwo opiekuńcze nie pozwoli nam zrobić krzywdy. Czyżby nasza wiara w polityków była aż tak silna? I jak się ma ta wiara do ostatniej zabawy polityków na naszej wspólnej karuzeli? Może czas pomyśleć o samodzielnym oszczędzaniu? Bo nie ulega wątpliwości, że lepiej samemu zapanować nad karuzelą, niż liczyć, że zrobią to za nas na Wiejskiej.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Michał Panek - Gemini Polska - 14 lipica 2014
Obywatelu, podejmij (jedyną) słuszną decyzję!
Kampania "informacyjna" w sprawie wyboru ZUS OFE ruszyła! W kraju zaczęły
się przygotowania do "głosowania" za lub przeciw OFE. W miniony poniedziałek
rozpoczęła się akcja informacyjna, która de facto ma na celu zasugerowanie
obywatelom obranie "właściwego" kierunku.
Na nieszczęście dla naszych przyszłych emerytur nasz rząd miał bardzo pilne
wydatki i początkiem zeszłego miesiąca zabrał nam połowę zgromadzonych do
tej pory w OFE pieniędzy. Ale przecież wcale nie jest tak źle, bo teraz mamy
wybór. Aby zostać w OFE będzie trzeba spędzić w kolejce w ZUS-ie trochę
czasu lub użyć w tym celu tajemniczej dla wielu Polaków platformy e-PUAP. Co
trzeba zrobić, aby reszta naszych pieniędzy z II filaru trafiła do ZUS-u?
Nic.
Aby każdy Polak był świadomy słusznego wyboru, rząd rozpoczął "akcję
informacyjną". Na początek warto zaznaczyć, że aby nie mieszać ludziom w
głowach fundusze emerytalne mają ustawowy zakaz reklamowania swoich usług.
No tak, cisza wyborcza... Cała akcja przygotowana przez dwa resorty: pracy
oraz finansów ma mieć charakter informacyjno-edukacyjny. Kampanii towarzyszy
30-sekundowy spot radiowy, emitowany w dwóch rozgłośniach. W oddziałach
ZUS-u i urzędach skarbowych będą dostępne także broszury informacyjne. Trzon
kampanii stanowić ma jednak strona internetowa: www.emerytura.gov.pl, której
głównym hasłem jest: "Wszystko o emeryturze w jednym miejscu". Na pierwszej
stronie pokazano na osi czasu "wpływ zmian na stabilność systemu
emerytalnego". Wydarzenia podzielono na pozytywne (niebieski kolor) oraz
negatywne (kolor pomarańczowy). Pod datą 1999 r. widzimy kropkę niebieską,
co sugeruje dobrą decyzję. Po rozwinięciu dowiemy się o wprowadzeniu reformy
emerytalnej, nikt nie wspomina jednak o powstaniu OFE. Temat ten pojawia się
dopiero w 2004 r. kiedy to zredukowano opłaty pobierane przez II filary do
7%. Niebieską kropką oznaczono też ograniczenie składek w OFE z 7,3% do 2,3%
w 2011 r. Zabranie w zeszłym miesiącu połowy naszych składek do ZUS-u
zaznaczono oczywiście na plus. Czysto informacyjnie.
Ze strony internetowej możemy także ściągnąć sobie broszurę, która rzetelnie
poinformuje nas o wszystkich kosztach związanych z działalnością OFE.
Szczególną uwagę zwraca kwota 19 mld prowizji od zgromadzonych środków. "Za
te pieniądze można by wybudować 3800 przedszkoli" - czytamy z obrazka, który
z pewnością nie tylko mnie przypomina plakaty sprzed pół wieku. Niestety nie
znalazło się miejsce na informację o wzrastającej dziurze w ZUS-ie. Może po
prostu nie ma żadnej dziury?
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział jaką decyzję ma podjąć, może posłuchać sobie
spotu radiowego, który wszystko "rozjaśni". Słyszymy kłótnię kobiety, która
chce zostać w OFE, bo środki są dziedziczone oraz mężczyzny, który opowiada
się za przejściem do ZUS-u, bo... środki też są dziedziczone. No, niewiele
jesteśmy w stanie się z tego dowiedzieć. Może tylko tyle, że środki są
dziedziczone w obu przypadkach? Zastanówmy się jednak nad tym... W II
filarze dostajemy przecież obligacje i akcje, które możemy niemalże
natychmiast spieniężyć, w ZUS-ie tylko obietnice, że nasze przecież liczne
dzieci zapłacą za naszą emeryturę.
Przeglądając stronę zakładka po zakładce, mam coraz większe wrażenie, że ta
cała "kampania informacyjna" to zwyczajna akcja propagandowa godna czasów
Polski Ludowej. Na stronie znajdziemy takie zdania jak: "ZUS nie obiecuje
emerytury pod palmami, ale gwarantuje stabilną emeryturę do końca życia.
Mamy wspólne cele zapewnić bezpieczeństwo emerytalne wszystkich Polaków i
przyspieszyć rozwój Polski. Czy to nie są wystarczające powody, dla których
warto dokonywać przeglądu systemu emerytalnego i zmieniać go na lepsze?
Znajdziemy też dość łopatologiczną aluzję do zakupu telewizora: "To tak,
jakbyśmy w sklepie znaleźli dwa identyczne telewizory. Ich parametry są
prawie takie same, ale jeden jest droższy, drugi tańszy, także w utrzymaniu.
To OFE są tym droższym produktem".
Czy już wszyscy wiedzą co mają wybrać? Jeżeli nie, to w najbliższy czwartek
od godz. 9:00 do 12:00 możemy skorzystać z telefonicznej pomocy eksperta. W
końcu to zakrojona na szeroką skalę akcja informacyjna.
Agnieszka Piątkowska - Gemini Polska - 17 marzec 2014 11:25
Studenci na ulicach?
Zdemolowane sklepy, na ulicach powyrywana kostka brukowa, płonące kosze na
śmieci, kordony policyjne na głównych ulicach miast. To nie jest opis
wydarzeń z lat osiemdziesiątych w Polsce, ani relacja z ukraińskich miast w
ostatnich dniach. To opis tego jak wyglądały największe miasta Wielkiej
Brytanii w sierpniu 2011 r. po zamieszkach policji i protestujących
studentów.
Tym co sprowokowało młodych Brytyjczyków do wyjścia na ulice Londynu czy
Birmingham, było podniesienie przez rząd Davida Camerona maksymalnego
czesnego na brytyjskich uczelniach z 3290 do 9000 funtów rocznie. Do zmian
zmusiła rządzących pogarszająca się sytuacja budżetowa.
Według protestujących, zmiany w szkolnictwie wyższym Wielkiej Brytanii
doprowadzą do głębszego rozwarstwienia społecznego, ponieważ
najbiedniejszych rodzin nie stać na tak ogromne koszty edukacji.
To co działo się na Wyspach 2 lata temu może być zapowiedzią podobnych
wydarzeń w pozostałych krajach Europy, w tym Polski. Rząd, który
oszczędności dotychczas szuka głównie w systemie emerytalnym, już niedługo
zmuszony będzie zredukować wydatki innych dziedzin finansów publicznych.
Edukacja wyższa, w sytuacji obniżającego się przyrostu naturalnego, wydaje
się oczywistym kierunkiem. Już od tego roku akademickiego drugi kierunek
studiów w Polsce jest płatny.
Statystyczny koszt utrzymania oscyluje wokół 2000 zł miesięcznie. Tylko przy
trzyletnich studiach licencjackich daje to 60 tysięcy złotych (10 miesięcy w
roku). Większość polskich rodzin nie jest przygotowana na taki wydatek, co
zmusza studentów do pracy w trakcie studiów. Cierpi na tym ich
wykształcenie. Rozwiązaniem jest systematyczne oszczędzanie, rozpoczęte
odpowiednio wcześniej.
Edukacja w Polsce jest bezpłatna, ale bardzo kosztowna. Co roku bardziej.
Możemy jedynie mieć nadzieje, że nie sprowokuje to młodych ludzi do podjęcia
tak radykalnych kroków jak ich rówieśników na Wyspach.
Michał Panek - Gemini Polska - 10 marca 2014 14:34
TORA-TORA-TORA!
Z pozoru podobne pojęcia jak potrzeba i cel, mają zgoła odmienne znaczenie w
dziedzinie finansów.
Potrzeba, to coś czego potrzebuję dzisiaj! Potrzeba to coś mocnego!
Potrzeba to potrzeba posiadania! Potrzebuję mieszkania, potrzebuję samochodu,
potrzebuję jechać na wczasy. Dlaczego? Bo mieszkam na łóżku piętrowym z
młodszym rodzeństwem, a są w życiu momenty gdy jest to krępujące. Bo jeżdżę
MPK, a są momenty gdy jest to nie do zniesienia. Bo od lat spędzam wakacje u
rodziny na wsi, a nie przepadam za tą rodziną zbytnio. A za wsią to już w
ogóle. Otaczająca mnie rzeczywistość pobudza do działania. Potrzeba jest tu
i teraz!
Cel, to coś do czego dążę. Cel jest daleko. Gdzieś tam w przyszłości. Celem
jest uzbieranie tyle, by spłacić kredyt hipoteczny. Celem jest
zabezpieczenie przyszłości moich dzieci. Celem jest zabezpieczenie mojej
emerytury. No zaraz, zaraz A jak dostanę spadek i spłacę kredyt hipoteczny?
A jak z dziećmi się pokłócę? A jak emerytury nie dożyję? To po co się
zarzynałem i co miesiąc odkładałem?!
Rynek finansowy oferuję oczywiste zaspokojenie moich potrzeb - kredyt.
Kredyt hipoteczny, kredyt samochodowy, kredyt gotówkowy - wszystko, szybko i
sprawnie. No co?! Przecież ja też zmuszę mieć coś od życia! Chcę mieszkać
godnie. Chcę jeździć dobrym samochodem. Chcę modne ubranie i nowoczesny
komputer. Raty trzeba spłacać? Trudno, przynajmniej mam za nie coś
namacalnego.
Odkładać? Nie. Nie bardzo. Z czego? Przy tych ratach?! Może, ale to od
przyszłego roku. Może będzie lepiej
Polacy bardzo chętnie obciążają swój budżet rodzinny w 50% ratami kredytów
(maksymalny dopuszczalny limit Rekomendacji S). Niestety, niechętnie
odkładają 10% dochodu na swoją przyszłość.
A co będzie gdy noga się potknie i zarobki spadną. Z czego będę płacił raty,
nie mówiąc już o realizacji wspomnianych celów rodzinnych?
A co mi tam, TORA-TORA-TORA! A nóż nie dożyje
Konrad Dziubek - Gemini Polska - 3 marzec 2014 10:10
Niskie oprocentowanie gwarancją taniego kredytu?
Na co zwrócić uwagę szukając dla siebie optymalnego rozwiązania kredytowego?
Zapewne każdy kto ubiega się o bankową pożyczkę lub rozważa możliwość jej
zaciągnięcia zaczyna od przewertowania aktualnych "promocji" w bankach.
Porównywarki finansowe, wizyty w bankach, maile, ulotki czy wreszcie
emitowane w telewizji i drukowane w prasie reklamy to podstawowe źródła
informacji, które pomagają skutecznie przeanalizować gdzie uzyskamy
najniższe oprocentowanie. Czy jednak wystarczy intensywne śledzenie bloków
reklamowych celem wyłowienia superoferty kredytu z niskim oprocentowaniem?
Dla porównania czy znalezienie samochodu który ma najniższy poziom
spalania oznacza że będzie on najtańszy w utrzymaniu? Tu już pewnie łatwiej
o odpowiedź.
Dla osób które oprócz niskiej stawki oprocentowania nominalnego (czyli
którym kuszą celebryci w większości spotów reklamujących kredyty gotówkowe)
cenią sobie niskie koszty całego kredytu, przypominamy że istotny jest
jeszcze jeden wskaźnik RRSO. Skrót oznacza - rzeczywista roczna stopa
oprocentowania i uwzględnia wysokość odsetek, prowizji przygotowawczej,
kosztów obsługi kredytu i opłat obligatoryjnych. Oprocentowanie rzeczywiste
ma za zadanie pokazać relację rzeczywistych kosztów kredytu do sumy
udzielonej pożyczki z uwzględnieniem wartości pieniądza w czasie. Przykład
niejednokrotnie zdarza się, że kredyt gotówkowy z promocyjnym
oprocentowaniem poniżej 10%, prezentowany często jako "gratka dla
szczęśliwców" posiada RRSO na poziomie nawet 30-35%. Z drugiej strony banki
sprzedając standardową ofertę - bez wykorzystywania do działań
marketingowych rodzimych czy zagranicznych gwiazd - proponują kredyt
gotówkowy z oprocentowaniem na poziomie 15% (pierwsze skojarzenie- ALE
DROGO!), przy czym RRSO pozostaje na poziomie 20-25% (nadal drogo?).
Nieprzypadkowo obowiązek podawania RRSO został nałożony na banki; taki wymóg
muszą również spełniać firmy pożyczkowe, chwilówki czy sprzedawcy ratalni.
Brak podania RRSO w umowie kredytu konsumenckiego może nawet zwolnić
kredytobiorcę z płatności odsetek.
Oczywiście nie oznacza to, że każdorazowo w przypadku kredytów gotówkowych –
taniej oznacza drożej. Jednak żeby być prawdziwym łowcą taniego kredytu
wiedza zdobyta we wcześniej wymienianych źródłach może nie wystarczyć. Do
skutecznej oceny potrzebna jest analiza umów kredytowych poszczególnych
banków, wiedza na temat tego jak realnie wygląda przyznawalność kredytów na
promocyjnych warunkach, dla kogo faktycznie skierowana jest oferta oraz
informacje z jakimi dodatkowymi produktami wiąże się uzyskanie umowy na
preferencyjnych warunkach. Innymi słowy weryfikacja dostępnych ofert może
stanowić nie lada wyzwanie, ponieważ możemy wybierać pomiędzy kilkunastoma
bankami i większość z nich będzie nas kusić swoją "super pożyczką" ‌
A może łatwiej spotkać się z niezależnym i niezwiązanym z konkretnym bankiem
doradcą i wspólnie poszukać najlepszego rozwiązania? ;)
Mariusz Sędzik - Gemini Polska - 24 luty 2014 10:13